DUBLIN-MIASTO NIE TYLKO PIWA i JAMESA JOYS’A

przez | 21 stycznia, 2023

Do Dublina wybierałam się od kilku lat, ale ciągle coś stawało mi na przeszkodzie, a to loty za drogie, a to brak urlopu, a to znowu ciągnęło mnie w innym kierunku. Kilka miesięcy temu do stolicy Irlandii wybrał się mój najstarszy syn wraz z narzeczoną i to im zawdzięczam to, że pewnego październikowego poranka i ja znalazłam się w samolocie do Dublina. Relacja dzieci na tyle mnie zainteresowała, że postanowiłam iż nie będę dłużej odkładać wizyty u „sąsiadów”. Smaczku dodawał też fakt, że są tam stare wiatraki.

Leciałam z Newcastle upon Tyne a sam lot trwał około godziny. Samolot był wprawdzie opóźniony o godzinę, ale akurat tamtego dnia mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się jak małe dziecko na tę przygodę, tym bardziej, że był to ostatni wyjazd w tym roku a kolejne tygodnie 2022 roku miały przynieść zimne i ciemne poranki, no i oczywiście takich same wieczory.

Kilka faktów o Dublinie

Moi stali czytelnicy wiedzą, że blog jest tematyczny i nie opisuję tu swoich innych podróży poza tymi, związanymi z wiatrakami. Zawsze jednak staram się wrzucić jakąś krótką informację na temat kraju, czy miasta, które odwiedziłam. Dlatego dziś podaruję Wam pocztówkę z Dublina 🙂 .

Z Dublina pochodzi Jameson, czyli irlandzka whiskey oraz James Joyce, którego nazwisko zapewne wielu z Was obiło się o uszy w szkole.

W Dublinie byłam zaledwie 2.5 dnia, odpuściłam więc wchodzenie do muzeów, czy kościołów. Nastawiona byłam jedynie na Guinnessa, chociaż z perspektywy czasu, uważam, że pieniądze, które wydałam na bilet mogłam przeznaczyć na zwiedzenie Trinity College.

Apartament miałam wynajęty w północnej części miasta, tej „biedniejszej”, w której znajduje się „szpila” i Penneys, oraz piękna stara poczta.

Udało mi się jeszcze pospacerować nad rzeką Liffey, zobaczyć Ha’penny Bridge i przejechać się irlandzkim tramwajem. To nie był oczywiście koniec moich przygód, ponieważ pół dnia spędziłam poza stolicą Irlandii, ale o tym napiszę w kolejnym artykule.

Wieża Świętego Patryka, czy może jednak wiatrak?

Niedaleko muzeum Guinnessa wznosi się smukła budowla, której początki istnienia sięgają 1757 roku. Wtedy właśnie Peter Roe kupił małą destylarnię przy Thomas Street w Dublinie i rozbudował ją tak, że do 1887 roku pozostawała największą destylarnią w Europie i produkowała 2 miliony galonów whiskey rocznie. W 1889 roku Roe połączył się z Williamem Jamesonem tworząc nową firmę działającą pod nazwą Dublin Whisky Distillers (DWD). W 1890 roku kompleks obejmował siedemnaście akrów a w szczytowym okresie gorzelnia była największym producentem whiskey w Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Żródło: https://libertiesdublin.ie/a-liberties-landmark-st-patricks-tower/

Koniec XIX wieku i początek XX wieku to bardzo trudny okres dla przemysłu whiskey w Irlandii, która musiała stawiać czoła konkurencji ze strony szkockich alkoholi. W latach dwudziestych XX wieku prohibicja zamknęła rynek amerykański, niszcząc tym samym irlandzki przemysł. W 1926 roku spółka zaprzestała sprzedaży whiskey a w 1948 roku Guinness przejął tereny byłej destylarni.

Wróćmy jednak do smukłego budynku, który znajdował się na terenie destylarni. Okolice Thomas Street były centralnym punktem miejskiego przemysłu związanego z młynarstwem przez cały okres średniowiecza i po średniowieczu. Zbiory docierały do ​​Dublina i były przetwarzane i sprzedawane mieszkańcom miasta. Oryginalny wiatrak stojący przy Thomas Street miał inny wygląd niż obecny. Był to tak zwany smock mill, czyli młyn fartuchowy i był używany do mielenia słodu jęczmiennego dla destylarnii.

Prawdopodobnie około 1810 roku Old Windmill został gruntownie przerobony i nabrał wyglądu takiego, jaki możemy oglądać w chwili obecnej. Przypuszcza się również w tamtym czasie zainstalowano w nim silnik parowy co zaskutkowało usunięciem żagli.

Kiedy Guinness & Co. kupił St. Patrick’s Tower w 1948 roku wiatrak był w złym stanie technicznym, jednak w latach pięćdziesiątych firma rozpoczęła program jego naprawy, który kosztował 5000 funtów.

Dziś Old Windmill stoi nad terenem Digital Hub, który powstał w 2003 roku. Jest to centrum technologii, mediów cyfrowych i firm internetowych w dzielnicy The Liberties w Dublinie w Irlandii . W skład hubu wchodzi blisko 75 firm zlokalizowanych w ośmiu budynkach, zatrudniających łącznie 700 osób.

Wiatrak w chwili obecnej jest pusty i na razie nieużywany. Podobno istnieją plany, które miejmy nadzieję, że zostaną zrealizowane i pozwolą kiedyś zobaczyć jego wnętrza.

Adres: The Digital Hub, Roe Ln, Usher’s Island, Dublin, Ireland

Tradycyjnie razem ze Stefanem zapraszamy na nasz Instagram oraz do śledzenia naszych dalszych wiatrakowych przygód 🙂 .

 .

4 komentarze do „DUBLIN-MIASTO NIE TYLKO PIWA i JAMESA JOYS’A

  1. Urszula

    Rozrasta się ilość odwiedzonych krajów na pasku blogowym. Super! Ciekawe miasto, historia i młyn. Ten wyróżnia się na pewno wysokością. Podoba mi się też ostatnia fotka. Już ją podziwiałam na Instagramie.
    Dalszego spełniania marzeń w nadchodzącym roku. Całusy dla Was:)))

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Dziękujemy Uleńko bardzo, dla Ciebie również wszystkiego naj…w 2023 roku 🙂

      Odpowiedz
  2. Mo.

    Braliśmy Dublin pod uwagę planując nasz rocznicowy wyjazd, w sumie to ja ten Dublin wymyśliłam jakoś tak spontanicznie. Kiedy usiedliśmy do kupowania biletów okazało się, że staniały te do Stambułu i jednak wygrała Turcja. Nie pomyślałabym, że ta smukła wieża to wiatraczny korpus, do tego trzeba być specem jak Ty.
    Ostatnie zdjęcie jest najcudniejsze i tak. Buziole, cmok cmok cmok.

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Każde miasto ma swój urok, Stambuł jak widzę skradł Twoje serce 🙂 .

      Odpowiedz

Skomentuj MarTaS Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *