MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ, MARZENIA SIĘ SPEŁNIA-NOC W WIATRAKU W RYE.

przez | 21 stycznia, 2023

Kiedy w lipcu 2021 roku pierwszy raz byłam w miejscowości Rye w południowej Anglii, wiedziałam, że kiedyś tam wrócę. „Kiedyś” to słowo bliżej nieokreślone, a mnie się wydawało wtedy, że powrót w te rejony nie nastąpi szybko. Życie jednak nie jeden raz zaskoczyło mnie swoją nieprzewidywalnością i takim oto sposobem w październiku 2022 roku zowu pojawiłam się w tej małej mieścinie w East Sussex. Wcześniej spędziłam tam zaledwie kilka godzin a teraz spełniłam kolejne marzenie, kolejną noc w wiatraku, a nawet nie jedną, bo aż dwie. Stefan także był podekscytowany, bo to również z nim byłam w Scarborough dwa lata temu. Wtedy spaliśmy w młynie tzw. tower mill, który jest cały murowany. W Rye spędziliśmy weekend w smock mill, czyli młynie, który ma podstawę murowaną, a górę drewnianą. Koniecznie zajrzyjcie do naszej relacji z pobytu w wiatraku w Scarborough:

O tym jak zostaliśmy miło zaskoczeni

Podczas naszego pobytu w Rye w 2021 roku skupilismy się głównie na zwiedzaniu miasteczka. Wiatrak widziałam z zewnątrz i poznałam jego historię, którą możecie przeczytać tu:

Nie zglądałam wtedy do jego środka , ponieważ wiedziałam, że jest to B&B, a nie obiekt ogólnie dostępny. Postanowiłam sobie, że i ja kiedyś spędzę w nim weekend. Wprawdzie cena mnie odstraszała, jak również odległość, która dzieli miejsce mojego zamieszkania od młyna. Ja jednak należę do osób, dla których nie ma rzeczy niemożliwych i takim oto sposobem zrealizowałam kolejne marzenie.

O historii samego młyna możecie przeczytać w artykule, który zamieściłam wyżej, a dziś skupię się na samym jego wnętrzu .

Do Rye dotarliśmy późnym popołudniem, a na recepcji przywitał nas Toby, przesympatyczny właściciel obiektu. Od tego momentu wiedzieliśmy, że pobyt tutaj będzie należał do udanych a my możemy tu czuć się bezpiecznie i komfortowo.

Sama recepcja to jedynie mały korytarz, w którym znajdują się ulotki informacyjne, drobne pamiatki do kupinia oraz pudełko z herbatami, cukrem, czy słodzikiem. Ja byłam mile zaskoczona, ponieważ mogłam tu kupić kolekcjonerski naparstek, które zbieram od 2009 roku.

Właściciele zadbali o każdy szczegół i upodobania przybywających gości: herbaty są różnych smaków a cukier nie tylko biały, także brązowy, oraz słodzik. A wiecie co jest najmilsze? Toby i jego żona Kathryn mają pełne zaufanie do odwiedzających gości. Żadne z nich nie siedzi i nie pilnuje znajdujących się tam przedmiotów.

To samo dotyczy się restauracji, gdzie podawane są śniadania. Znajduje się tu samoobsługowy mini bar z ogólnie dostępnymi alkoholami. Gość może zrobić sobie dowolnego drinka i wpisać do znajdującego się na ladzie notesu. Rozliczany jest podczas opuszczania obiektu.

Obiekt oferuje pyszne angielskie śniadania, ale można też wybrać lżejszą wersję, np. płatki z mlekiem, jogurty, czy owoce. My ze Stafanem skusiliśmy sie na full english breakfast i to był idealny wybór, ponieważ po tak sycącym posiłku zrobiliśmy się głodni dopiero późnym popołudniem.

W mini restauracji znajdują się informacje dotyczące Rye, jak również samego wiatraka. Dowiedziałam się z nich, że na terenie miasteczka dawno temu znajdowało się kilka młynów, a na starej mapie udało mi się odnaleźć budynek, w którym aktualnie się znajdowaliśmy.

W jadalni znajduje się piec wyprodukowany przez firmę Alfred Hunt Limited, który został zainstalowany w młynie w 1930 roku. Jest on już oczywiście nieczynny, ale doskonale wkomponował się w restauracyjne pomieszczenie.

Stefan…tu jest tak jakby luksusowo 🙂

Najwyższy czas pokazać Wam naszą sypialnię. Zdecydowaliśmy się ze Stefanem wynająć Windmill Suite, która ma balkon. To na nim piłam poranną herbatkę w firmowym kubeczku 🙂 .

Sama suite to luksusowy dwupiętrowy apartament bez kuchni. Kuchnia jest niepotrzebna, ponieważ jak już wspomniałam jest to obiekt B&B. Właściciele zadbali jednak o dobre samopoczucie gości i w pokoju, w mini schowku znajduje się lodówka z mlekiem, wodą a nawet znajdziecie tam coś na słodko. W pokoju jest oczywiście czajanik oraz zestaw herbat, a także ekspres do kawy. W wilkinowym koszu znajdują się naczynia i sztućce oraz kielkiszki do wina.

Stefan od razu poczuł się jak w swoim domu 😉

Krętymi schodkami wejdziemy na drugi poziom naszej suite, gdzie znajduje się łazienka.

Łazienka też nie jest byle jaka, bo są tu dwie umywalki, prysznic, wanna, a nawet bidet, gdyby ktoś korzytsał z takich udogodnień. Po kąpieli możmy wtulić się w mięciutkie szlafroki, które czekają na gości.

Więcej szczegółów nie będę Wam już zdradzać. Może kiedyś dotrzecie tu sami i sprawdzicie jak tu rzeczywiście jest. Ja Wam tylko podpowiem, że nie będziecie żałować. Obiekt jest wygodny, czysty a Kathryn i Toby przesympatyczni. Wiatrak w Rye jest idealną bazą wypadową do zwiedzania miasteczka, którego centrum znajduje się jedynie 10 minut spacerem.

Adres: Ferry Road, Rye TN31 7DW

Tradycyjnie razem ze Stefanem zapraszamy na nasz Instagram oraz do śledzenia naszych dalszych wiatrakowych przygód. Następny wpis będzie dotyczył odkrywania kraju, w którym wczesniej nie byliśmy 🙂 .

9 komentarzy do „MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ, MARZENIA SIĘ SPEŁNIA-NOC W WIATRAKU W RYE.

  1. Urszula

    Gratulacje! Kolejne marzenie spełnione. No, i miejsce jest luksusowe, na pewno. Stefanek wygląda na bardzo szczęśliwego. I najedzonego, bo śniadanie było obfite, jak widać.
    Dalszego spełniania marzeń w przyszłym roku Wam życzę:)))

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Tak, Stefan musi iść na dietę, bo jego brzuch wygląda, jakby ciągle jadł 😉 . Dziękujęmy Uleńko za życzenia, nasze przesłaliśmy na Twoim blogu.

      Odpowiedz
  2. Jula

    Spełnianie marzeń jest super! Oby tak dalej.
    Nie wyobrażałam sobie, że wnętrze wiatraka może być takie przestronne.

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Ojjj tak, wnętrze jest tam przestronne, bardzo gustownie urządzone i przede wszystkim czyste, a mam na tym punkcie zboczenie 😉 .

      Odpowiedz
  3. Taita w Irlandii

    Nie no, zdecydowanie luksusowo! Byłabym wniebowzięta 🙂 Urzekła mnie filiżanka ze spodkiem, przesłodka 🙂 Tylko do użytku gości czy można było sobie zakupić taką pamiątkę?

    Zazdroszczę wyjazdu i noclegu w takim uroczym miejscu 🙂 Uwielbiam gospodarzy, którzy dbają o każdy szczegół.

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Tak, można było kupić i właścicielką takowej się stałam haha. To nasza druga wizyta w wiatraku, kiedyś spaliśmy też w Scarborough, a i w tym roku mamy w planach jeszcze inny… Właściciele wiatraka w Rye to cudowni ludzie, nie żałowałam wydanych tam pieniędzy. Warto było.

      Odpowiedz
      1. Taita w Irlandii

        Też bym się nie wahała i kupiła – fajna pamiątka, w przeciwieństwie do magnesów (które też lubię i czasami kupuję) bardziej praktyczna i pożyteczna. No i gwarantuje uśmiech na twarzy, kiedy pije się z niej kawę 🙂

        Odpowiedz
        1. MarTaS Autor wpisu

          Ja magnesy zbieram tylko z wiatrakami, mam ich 96 sztuk. Natomiast jestem kolekcjonerką naparstków i tych już jest ponad 4000 szt haha. Jestem trochę zakręconą osobą 😉

          Odpowiedz
          1. Taita w Irlandii

            Imponujące kolekcje – a zbierasz tylko z odwiedzonych przez siebie miejsc czy wszystkich możliwych? Czy na przykład przywozi Ci je również rodzina/przyjaciele ze swoich zagranicznych wakacji?

            Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *