Norfolk-angielska Holandia (część trzecia)

przez | 20 maja, 2022

Weybourne Mill-wiatrak, który miał szczęście.

Moi stali czytelnicy wiedzą z moich opowieści, że losy wiatraków są bardzo różne. Jedne popadają w ruinę, inne mają szczęście i dostają drugie życie. Wiatrak Weybourne Mill należy do tej drugiej grupy.

Wybudowany w 1850 z czerwonej cegły, pięciopiętrowy wiatrak miał dosyć burzliwą historię. Już w 1916 roku zakończył swoją pracę i zaczął popadać w ruinę. Nie „rozwinął” zatem swoich skrzydeł, bo okazało się, że jest potrzebny jedynie przez 66 lat 🙁 . To mało w porównaniu z jego kolegami, którzy pracują zazwyczaj znacznie dłużej 😉 . W 1925 roku dokonano małych prac konserwatorskich, podczas których usunięto większość maszyn.

W 1925 roku wiatrak nie miał już skrzydeł, jednak znalazł nowego właściciela. Niestety i ten nic nie zdziałał i obiekt popadał nadal w ruinę. Nadzieja nastąpiła w 1967 roku, kiedy nowym właścicielem został A Mr Body. Za jego czasów została zamontowana nowa czapa wraz z czterema żaglami. Niestety wiatrak nie posiadał koła sterowego, więc jego żagle były zwrócone w jednym kierunku (wschodnim) .

W latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia wiatrak był cały czas udoskonalany przy pomocy środków finansowych Norfolk Windmills Trust. Pomimo pomocy organizacji, właściciel nie dał rady utrzymać budynku. W 1982 roku wiatrak został sprzedany za 125 000 funtów.

Wiatrak w chwili obecnej wygląda tak, jak na moich zdjęciach, czyli ma się dobrze. Musiał trafić w odpowiednie ręce szczęściarz. Stefan też był szczęśliwy, że jego kuzyn pomimo sędziwego wieku, nadal jest w dobrej formie.

Adres:

A149 , Wyebourne , Holt , NR25 7EY,

Burnham Overy Mill-przystojniaczek w czarnym garniturze

Widzicie tego przystojniaczka w czarnym garniturku? To nie kto inny jak Burnham Overy Mill.

Jego narodziny miały miejsce w 1816 roku, a dumnym ojcem został młynarz Edmund Savroy. Po jego śmierci w 1827 roku młyn przeszedł w ręce edmundowego syna, Johna. I tak sobie John prowadził młyn do śmierci w 1863 roku. Zapewne liczył na to, że pozostawiając gospodarstwo swojemu synowi, będzie ono nadal w świetnych rękach. Niestety trzeci właściciel wiatraka miał na bakier z prawem i w 1888 roku, budynek został wystawiony na licytację. Miał jednak szczęście w tym nieszczęściu, bo młyna nikt nie chciał kupić i krnąbrny Janek pozostał jego właścicielem do 1900 roku.

Jak to bywa w wiatracznym życiu, Burnham nie miał lekko. Właściciele zmieniali się jak rękawiczki 😉 , mieli głowy pełne pomysłów i na tym się kończyło (m.in. miał we wnętrzu wiatraka powstać domek turystyczny). W 1958 roku młyn został przekazany National Trust, jednak dopiero po 20 latach podjęto decyzję o przywróceniu pierwotnego stanu wiatraka.

Czy tylko ja widzę, jak Stefan radośnie macha żaglami na widok kolejnego, „zdrowego” kuzyna? 😉

Adres:

A149, King’s Lynn, PE31 8JB

Bircham Wndmill zaprasza na kawę.

Niby taki skromny, wstydliwy, bo skrył się za budynkami. Nie, nie kochani, to tylko pozory. On dumnie pręży się dla nas i zaprasza na kawę. Bircham to następny szczęściarz z Norfolk.

Pierwsza wzmianka o młynie w tym miejscu pochodzi z 1761 roku. Młynarz Robert Miller sporządził testament, w którym wspomniał własnie o młynie. Oczywistą oczywistością jest, że wiatrak, do którego dziś możemy wejść i napić się kawy (lub kupić mąkę), nie pochodzi z tamtych lat.

Młyn wieżowy powstał tu w 1846 roku na miejscu wyburzonego poprzednika. Pierwszym młynarzem nowego młyna był George Humprey, który chmmm prowadząc pijany furmankę potrącił śmiertelnie żonę. George wylądował w więzieniu a młyn został wystawiony na sprzedaż.

Po tym incydencie następuje długa lista właścicieli wiatraka, ale nie będę jej tu przytaczać, bo wiadomo, średnio kogo obchodzi, do kogo należał jakiś tam wiatrak w Norfolk. W każdym bądź razie przestał się kręcić w 1922.

Do lat świetności powrócił w latach 80-tych XX wieku i do dnia dzisiejszego ma się dobrze. Jest otwarty dla turystów, można go zwiedzić a w kawiarence obok siedząc w cieniu śmigów, napić się kawy. W chwili obecnej ( z wiadomych względów) , aby zobaczyć wnętrze trzeba zarezerwować sobie bilecik na konkretną godzinę.

Widzicie ten zaciesz Stefanka ze spotkania z następnym kuzynem?

Adres:

The Mill, Sentisham RD, Great Bircham, PE31 6SJ

Ślub w wiatraku, czyli elegancki Cley Windmill

Planujecie wesele a zarazem lubicie naturę? Nie pozostaje mi nic innego jak zareklamować Wam (bezpłatnie oczywiście 😉 ) idealne miejsce na tego typu imprezę.

Cley Windmill położony jest w pięknej scenerii, wśród pól, nad brzegiem rzeki Glaven .

Młyn został wybudowany we wczesnych latach XIX wieku w celu mielenia kukurydzy z okolicznych pól.

Do 1921 roku młynarze zmieniali się dosyć często. Przełom nastąpił właśnie w tym roku, ponieważ właścicielką została Sarah Marii Wilson, która zapragnęła przekształcić wiatrak w dom wakacyjny. Kupiła budynek za całe 350 funtów i przystąpiła do realizacji swojego planu.

Później znowu wiatrak przechodził z rak do rąk, a ówcześni właściciele starali się utrzymywać budynek w dobrej kondycji.

W 2016 roku wiatrak został ponownie wystawiony na sprzedaż za jedynie… uwaga! 1 500 000 funtów. Właściciel się znalazł, ponieważ w obecnej chwili znajduje się tutaj B&B. Możecie przenocować i zjeść śniadanie, a także przeżyć swoją najpiękniejszą noc w życiu, czyli zorganizować tu wesele.

Jeżeli bylibyście zainteresowaniem spędzeniem nocy w tym wiatraku, wklejam Wam cennik. Nie załamcie się 😉

Stefan należy do wstydliwych wiatraków, w związku z tym podglądał swojego przystojnego kuzyna z ukrycia.

Adres: The Quay, Cley next the Sea, Holt NR25 7RP

W kolejnym wpisie o Norfolk pokażę Wam wiatraki, które nie mieliły zboża, a ich przeznaczenie było zupełnie inne 🙂

Chciałabym Was serdecznie zaprosić na mojego Instagrama oraz Facebooka 🙂

19 komentarzy do „Norfolk-angielska Holandia (część trzecia)

    1. MarTaS Autor wpisu

      Wydaje mi się, że tak. Norfolk to angielska stolica starych wiatraków 🙂

      Odpowiedz
  1. Konrad

    Bardzo ciekawy wpis, fajną macie zajawkę z tymi wiatrakami. Szanuję! 😉

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Ja herbatki, ale w cieniu wiatraka to i pewnie kawa by mi smakowała hehe

      Odpowiedz
  2. Monika

    Nie mogę wyjść z podziwu jaki ten Twój Stefan jest piękny! I ciągle w podróży. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej wiedzy o odwiedzanych wiatrakach. Earl grey w takiej wiatrakowej kawiarni to napewno niezapomniane przeżycie. Buziaki kochana.

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Ooo idę zrobić sobie greya, earl greya oczywiście 😉 . W wiatrakowej scenerii i pity w towarzystwie mojej podróżniczej przyjaciółki-to jest to , co mi się marzy.Może nam się uda w przyszłym roku 🙂

      Odpowiedz
      1. Mo.

        Opcji na herbatkę jest dużo : u mnie, u Ciebie na żółtych fotelach, na Bornholmie, w Holandii, no a jak nam nic z tego nie wypali to trudno, zostaje jeszcze Santorini 🙂

        Odpowiedz
  3. Piotr

    Te wiatraki mają naprawdę magię w sobie! Aktualnie przebywając na Santorini może nie widzimy tak okazalych wiatraków jakie Ty pokazujesz u siebie ale jednak tutaj cała otoczka wokół robi swoje 🙂

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Santorini jest na mojej liście… jednak musi cierpliwie poczekać w kolejce 😉

      Odpowiedz
  4. Urszula

    Chyba zarażasz mnie swoją pasją, bo podróżując po Polsce też zaczynam zwracać większą uwagę na wiatraki. No, ale te nasze nie są jednak tak piękne!
    Pozdrowienia dla Ciebie i coraz dumniejszego Stefana:)))

    Odpowiedz
  5. Historia Kawy

    Wspaniałe pomysły kosztuja grosze. Bezcenni są ludzie, którzy je urzeczywistniają. Twój blog jest tego wspaniałym przykładem…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *