Marsh Mill w hrabstwie Lancashire odwiedziłam w czerwcu, ale oczywiście zabrakło mi czasu i weny twórczej aby o nim napisać. Nie była to moja pierwsza wizyta w Thornton, ponieważ pierwszy raz pojawiłam się tam w kwietniu tego roku. Co spowodowało, że wróciłam?
Kiedy robiłam pierwszą „objazdówkę” po wiatrakach w Lancashire ( wpis na ten temat znajduje się TU ) Marsh Mill był zamknięty. W sklepiku z pamiątkami dowiedziałam się, że kilka razy w roku wiatrak jest otwarty a jego skrzydła zostają uruchomione.
Co robi miłośnik wiatraków? Oczywiście szuka terminu, w którym będzie mógł doświadczyć takiego widowiska.
Najbliższy termin, który mi pasował to 9 czerwca. Wtedy odbywa się Thornton Cleveleys Gala. Mnie wprawdzie sama gala średnio interesowała i bardzo ucieszyłam się, że mój wiatrak nie cieszył się dużym zainteresowaniem, a cała „uroczystość” odbywała się w bezpiecznej odległości.
Nie pamiętam już dokładnie ile kosztowały bilety, ale nie była to kwota zwalająca z nóg i na taki wydatek spokojnie mogłam sobie pozwolić. W pakiecie z biletami dostałam przewodnika, o którym nawet nie zdążyłam zamarzyć. Było to nowe dla mnie doświadczenie, bo po żadnym z wiatraków, które udało mi się do tej pory zwiedzić, nikt mnie nigdy nie oprowadzał.
Gary, bo tak miał na imię mój przewodnik: emeryt-wolontariusz, opowiedział mi historię wiatraka sięgającą 1794 roku, kiedy to niejaki Bold Hesketh zapragnął posiadać w tym miejscu młyn napędzany siłą wiatru. Zatrudnił do tego lokalnego millwrightera (mechanik przemysłowy, rzemieślinik) Ralpha Slatera, który zbudował również wiatraki Pillling i Clifton .
Początkowo młyn mielił przede wszystkim kukurydzę, później służył do mielenia mączki na paszę dla zwierząt gospodarskich.
Młyn przestał pracować w latach dwudziestych XIX wieku. W latach 1928-1935 funkcjonował jako kawiarnia. W tym czasie miało tu miejsce tragiczne wydarzenie. Dwie kobiety, które chciały kupić młyn, spadły z jego górnej części. Pod ich ciężarem urwała się jedna z części wiatraka i obydwie zginęły na miejscu.
Od 1965 roku Marsh Mill był remontowany i ostatecznie w 1990 roku powrócił do dawnej świetności. Określany jest mianem najlepiej zachowanego wiatraka w północno-zachodniej Anglii.
Cieszę się, że miałam okazję zobaczyć pracujący młyn . Wiatraków ze skrzydłami widziałam już sporo, ale taki z wirującymi pierwszy raz.
Adres:
Thornton
FY5 4AB
Działający młyn to jest to! Piękne! Co prawda! Ostatnio w Polsce byłam w Olchowym Młynie, to akurat koło na wodzie, ale imponujące 🙂
Ojjj tak, fajnie jest tak się przenieść do przeszłości 🙂
O! Taki młyn i ja bym chętnie zobaczyła na żywo! Naprawdę ładny! Super Ci się udało! 🙂
Ciekawe doświadczenie 🙂
Chętnie bym zobaczył taki młyn, który działa 🙂
Niedługo w Osiecznej będzie można takowy zobaczyć. Zapowiadali, że najpóźniej w przyszłym roku 🙂
Wow, piękny! Ostatnio na dolnym Śląsku natrafiłem na ruiny „Holendra”, który już raczej na lepsze czasy nie ma co liczyć, ale z drugiej strony w Polkowicach inny „Holender” odzyskał niedawno skrzydła, w Osiecznej powstał mały „koźlak” w którym już niedługo będzie można podpatrzeć jak to „drzewiej bywało” tak więc jak w Polsce też nie będziesz się nudzić 😉
Kiedy mieszkałam w Polsce niestety nie podróżowałam śladami starych wiatraków 🙁 a żałuję… Miałam być własnie w tym roku w Wielkopolsce, ale wiadomo co pokrzyżowało moje plany 🙁