Czas zatarł już wrażenia, obraz też pozostaje tylko na zdjęciach. Kiedy byłam ostatni raz w Holandii nie prowadziłam jeszcze wiatrakowego bloga. Troszkę żałuję, ponieważ niewiele już pamiętam z wycieczki do Zaanse Schans. Wprawdzie na moim drugim blogu zamiesciłam krótką notatkę na temat pobytu w skansenie, ale w zasadzie nie wiem, dlaczego miałam wtedy aż tak negatywne nastawienie do tego miejsca. Teraz, kiedy oglądam stamtąd zdjecia z chęcią spakowałabym auto i byłabym już w drodze do Holandii.
Zaanse Schans to skansen z wiatrakami, położony w miejscowości Zaandam nad rzeką Zaan, w północnej Holandii. Miejsce to odwiedza podobno 900 000 turystów rocznie. Wyobrażacie sobie mieszkać w takim miejscu? Tak, tak, w skansenie normalnie mieszkają i pracują ludzie. Podczas mojej wizyty widziałam kobietę rozwieszającą pranie. Ja z jednej strony, jako miłośnik starych wiatraków, chciałabym mieszkać w takim miejscu, z drugiej, nie lubię się aż tak obnażać i wystawiać swojego prywatnego życia na widok innych.
W skansenie nie mogło zabraknąć sklepu Alberta Heijna. Pierwszy kolonialny sklepik powstał w 1887 roku w Oostzaan. Dziś jest to imperium, a w każdym holenderskim mieście znajdują sie markety sygnowane nazwiskiem kupca. W Zaandam znajduje się główne biuro firmy.
Wróćmy jednak do wiatraków. Pierwsze młyny wiatrowe nad rzeką Zaan zaczęto budować w 1600 roku, a ich rola sprowadzała się do osuszania terenu. Dopiero w późniejszych latach zaczęto budować wiatraki, które służyły do przerabiania m.in. : pszenicy, owsa, drzewa, oleju, czy tytoniu oraz innych produktów przywożonych z zamorskich terenów w czasie holenderskiego złotego wieku.
W XVIII wieku ilość wiatraków nad rzeką Zaan sięgnęła tysiąca. Oczywiście ich położenie w tym miejscu ma duże znaczenie, ponieważ ułatwiało transport zmielonych towarów. Niestety po 1850 roku rewolucja przemysłowa doprowadziła do tego, że wiatraki zostały zastąpione maszynami parowymi. Spowodowało to, że wiatrowe młyny zaczęto likwidować. W chwili obecnej jest ich w tym miejscu jedynie 13. Każdy z nich ma swoją nazwę, a zatem mamy tutaj m.in.:
Het Klaverblad (Listek koniczyny) – wiatrak tartaczny
De Os (Wół) – wytwarza olej
Het Jonge Schaap (Młoda owca) – wiatrak tartaczny
De Kat (Kot) – miele pigmenty na farby
W 1946 architekt Jaap Schipper podjął się stworzenia projektu, który miałby ocalić tutejsze dziedzictwo. Jednak dopiero w 1961 roku przystąpiono do operacji mającej na celu rekonstrukcję miasteczka. Zaczęto przenosić staroholenderskie domki, gospodarstwa oraz niekóre wiatraki w celu stworzenia skansenu. Po ich odrestaurowaniu miejsce zostało otwarte dla turystów.
Z niewielkiej przystani można popłynąć w rejs po rzece Zaan. Nie wiem ile kosztuje taka wycieczka, ponieważ zarówno dzieci, jak i ja cierpimy na
chorobę lokomocyjną, dlatego tego typu atrakcje omijamy szerokim łukiem.
Przy wejściu do skansenu znajduje się sklep z pamiątkami i małe muzeum sabotów. My zajrzeliśmy do niego w drodze powrotnej, dzięki czemu trafiliśmy zupełnie przypadkiem na pokaz tworzenia tych holenderskich bucików.
W muzeum podziwiamy saboty o różnym zdobieniu i fasonach: kozaki, łyżwy, czy nawet śliczne, białe ślubne.
Czy chciałabym do Zaanse Schans wrócić? Oczywiście, że tak. Teraz, kiedy podróżuję bardziej świadomie śladami starych wiatraków, poświeciłabym więcej uwagi każdemu z nich i przede wszystkim weszła do środka chociaż kilku. Liczę po cichutko na to, że będzie mi dane…może nawet w niedalekiej przyszłości ?
Lubicie takie skanseny? Zwracacie uwagę podczas swoich podróży na stare wiatraki?
Kurczę, że też pomyśleć że X lat temu Wielkopolska przypominała Holandię… Niderlandy znaczy się, pod względem „wiatrakowym”, wszak znaleźć można u nas było kilkaset jak nie więcej młynów. A dziś rozdźwięk pomiędzy oboma krajami w tej kwestii jest ogromny ;(
Zgadzam sie z Tobą, ale na szczęście w Polsce jest jeszcze trochę wiatraków 🙂
Fajna relacja, dobrze, że uświadamiasz ludziom, że Holandia to nie tylko Amsterdam 🙂
Widzę, że fajne klimatyczne miasteczko! Musze wpisać na swoją listę miejsc do odwiedzenia 🙂
Nam się bardzo podobało to miejsce… miało swój urok i piękne widoki… fakt, że byliśmy tam dawno temu, powoduje, że chętnie tam wrócimy.
Uwielbiamy takie miejsca! Zapisujemy i jak tylko będziemy w Holandii na pewno tam zajrzymy. Dzięki!
Uwielbiam skanseny i dopisuję ten do mojej listy! Może uda mi się go zwiedzić, jak pojadę do Holandii w odwiedziny do koleżanki 🙂
Koniecznie zajrzyj 🙂 Holandia jest cudowna 🙂
Brawo tak trzymać. Widać, że dbasz o merytoryczne wpisy na Twoim blogu, Dzięki i zapraszam do siebie…