No cóż moi kochani czytelnicy dziś nie znajdziecie u mnie merytorycznego wpisu na temat majorkańskich wiatraków. Nie będzie o ich budowie i wielkim znaczeniu w stolicy wyspy, ponieważ niewiele informacji na ich temat mogłam znaleźć w intermecie. Nie będę się popisywać swoją wiedzą, która jest nijaka.
W żadnym z majorkańskich młynów niestety nie byłam, ponieważ nie starczyło mi na to czasu. Trochę żałuję, że mieliśmy tak napięty grafik podczas naszej podróży po wyspie. Chcieliśmy jednak zobaczyc jak najwięcej, ponieważ nie wiemy, czy kiedykolwiek wrócimy jeszcze na Baleary. Wprawdzie Majorka skradła nasze serca, ale jest tyle jeszcze miejsc w samej Europie, które chcielibyśmy odwiedzić, że szkoda wracać tam, gdzie już byliśmy.
Do stolicy Majorki dotarliśmy w zasadzie niespodziewanie. Tamtego dnia przejeżdżaliśmy szlak wiatraczny, o którym napiszę Wam w kolejnym artykule. Palma nie była w ogóle w naszych planach, ponieważ nie przepadamy za instagramowymi miejscami, pełnymi ludzi, handlarzy selfie sticków i parasoli. Zdarzyło się jednak tak, że mieliśmy jeszcze sporo czasu a moja córka zapragnęła zrobić zakupy w Sephorze, której w miejscu, w którym mieszkamy nie ma. Odwiedzając zatem inne duże miasta europejskie zawsze trafiamy do Sephory, bo bliżej nam do nich niż do Londynu (tylko tam w UK znajduje się Sephora) .
Młoda zrobiła zakupy więc postanowiłam, że skoro już tu jestem, to muszę odwiedzic wiatraki w Palmie. Stefan niestety został w samochodzie na parkingu, ponieważ był już zmęczony po kilkugodzinnym turne po wiatracznym szlaku. Poza tym on nie lubi tłoku i opuszcza wstydliwie swoje śmigi, gdyż jak wiecie jest na tyle atrakcyjny, że wszyscy zwracają na niego uwagę.
Stare młyny napędzane siłą wiatru znajdują się w Palmie w dwóch miejscach. Pierwsze z nich spotykamy w centrum miasta przy ulicy Carrer de la Indústria. Do dnia dzisiejszego zachowały się tam 4 młyny, a kiedyś ponoć było ich w tym miejscu 7. Mają one swoje nazwy, a zatem możemy podziwiać tutaj: d’en Tià Gran, D’en Lluc, Cas Coqué i d’en Burriada.
Pochodzące z około 1680 roku młyny są typu wieżowego. W 1981 roku uznano je za obiekty historycze, a w 1983 roku rozpoczęto renowację czterech z nich. Niestety mamy 2023 rok i wiatraki wyglądają tak, jakby czekały znowu na remont. W podstawie ostatniego z nich otworzono restaurację o nazwie SĀNTAL.
Z Carrer de la Indústria udaliśmy się w stronę mariny, nad którą wznosi się reszta wiatraków w Palmie. Położone na klifie z widokiem na port, zwrócone w stronę morza tworzą najbardziej reprezentatywny obraz miasta.
Los molinos del Jonquet de Palma de Mallorca tworzą kompleks 5 budynków w nienajlepszym już stanie. W ubiegłym stuleciu znajdowały sie tu jeszcze dwa młyny, tworząc zestaw siedmiu wiatraków: Molíde’n
GARLETA, Molí del NOM DE DÉU, Molí de’n TONI TROSSOS (zawalił się), Molíde’n CARRERES, Molí de SA GARRIGUERA, Molí de’n CELOS y Molí de’n MOLL (rozebrany w 1975 roku, ponieważ był w bardzo złej kondycji).
W latach siedemdziesiątych powołano Stowarzyszenie Przyjaciół Młynów Majorki (Asociación de Amigos de los Molinos de Mallorca) , które miało na celu ochronę tych starych budynków. Planowało ono m.in. odbudowanie dwóch nieistniejących już młynów w dzielnicy del Jonquet. Do chwili obecnej jednak tego planu nie zrealizowano.
Niestety pod koniec naszego pobytu w Palmie pogoda przestała nas rozpieszczać i musieliśmy zacząć kierować się w stronę parkingu. Nie udało mi się zejść na promenadę i zrobić zdjęcia wszystkich młynów razem, ponieważ zaczął kropić deszcz. A może to Palma zapłakała, bo nie daliśmy jej szansy?
Głęboko w głowie zakodowałam sobie, że jeżeli kiedyś wrócę na Majorkę to pierwsze kroki skieruję do Palmy. Nie będzie to już podróż śladami starych wiatraków, a eksplorowanie miasta, które moim zdaniem zasługuje na swoje „pięć minut”.
Rzeczywiście, przydałoby się nimi zająć. Stoją przecież w pięknym i zabytkowym mieście. Ja będę Plamę zwiedzać w maju, bowiem specjalnie zarezerwowałam hotel blisko stolicy, by penetrować tam nie tylko instagramowe miejsca.
Najlepsze życzenia Marta dla ciebie i Stefanka:)))
Uleńko życzę Ci przepięknych wzrokowych i smakowych doznań w Palmie.
Palma jest ogromna i rzeczywiście mnóstwo tam turystów, szczególnie w szczycie sezonu. Nie cierpię tam wtedy jeździć, ale czasami niestety muszę. Ale jak zauważyłaś, jest tam sporo perełek, a jedną z nich jest oczywiście katedra La Seu, naprawdę warto ją zobaczyć.
Koło wiatraków przy ulicy Industria przejeżdżam bardzo często, ale wciąż jeszcze nie miałam czasu i motywacji, żeby tam się zatrzymać i chwilę pospacerować. Gwar miasta skutecznie mnie od tego odwodzi.
Przy Industria nie było źle, zdecydowanie mniej ludzi niż przy katedrze. Tam to był koszmar 😉
To świetnie, że dzielisz się swoimi doświadczeniami z podróży! Choć nie udało Ci się zobaczyć majorkańskich wiatraków osobiście, to Twój opis pełen szczegółów i historii sprawia, że czujemy się, jakbyśmy tam byli razem z Tobą. Dzięki za podzielenie się tymi fascynującymi informacjami o Palma de Mallorca! My tez obiecaliśmy sobie ze kiedyś wrócimy na Majorkę i zobaczymy to czego nie widzieliśmy 🙂