Paryż jest stolicą Francji i najludniejszym miastem kraju. Położony nad Sekwaną, stanowi centrum polityczne, ekonomiczne i kulturalne Francji. Po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię aglomeracja paryska stała się największą aglomeracją w Unii Europejskiej.
Paryż odwiedziłam po raz trzeci i w 99% ostatni. Dlaczego? Samo miasto jest piękne, ale zachowanie ludzi i to co się tam dzieje, zwyczajnie mnie przerosło. Życie w Wielkiej Brytanii nauczyło mnie tolerancji i uwierzcie mi wydawało mi się, że jestem osobą, która akceptuje różne inności i dziwactwa. Otóż wyjazd do stolicy Francji uruchomił we mnie przekonanie, że tolerancyjna jednak nie jestem. Podam jeden przykład: wspólne damsko-męskie toalety. Ja zwyczajnie nie akceptuję tego typu wspólnych przestrzeni i nikt mi nie wmówi, że jest to normalne. Innych przykładów niestety nie moge podać, bo wiązałoby się to z banem na blogowanie.
Napiszę krótko-jeżeli jeszcze nie byliście w Paryżu, to jedźcie jak najszybciej, bo dla tego miasta już nie ma ratunku. Czym szybciej to zrobicie, tym lepiej.
Stefan odwiedził pierwszy raz Francję i nie mógł się doczekać spotkania z paryskimi kuzynami.
Moulin Rouge najsłynniejszy wiatrak na świecie
Przyznacie sami, że o Moulin Rouge słyszeliście. Mogliście nie znać innych młynów, ale tego znacie na 100%. Najzabawniejsze jest to w tej całej sytuacji, że ten znany na całym świecie wiatrak, nigdy młynem nie był. Jest jedynie symbolem paryskiego kabaretu.
Jedyne co łączy czerwony obiekt z młynarstwem to to, że budynek kabaretu został wybudowany w miejscu, w którym kiedyś znajdował się młyn.
Moulin Rouge został otwarty 6 października 1889 przez Josepha Ollera, właściciela paryskiej Olympii. Położony jest w dzielnicy czerwonych latarni niedaleko dzielnicy Montmartre.
Paryż 1900 rok. Zdjęcie z internetu.
Moulin Rouge słynie z przedstawienia Féerie, w którym występuje 100 artystów, w tym 60 tancerek, które tańczą kankana w przepięknych, wymyślnych strojach zaprojektowanych przez znanych francuskich projektantów. Stroje są bogate w zdobienia takie jak cekiny, czy pióra. Oprawę muzyczną zapewnia grupa 80 muzyków oraz 60 chórzystów. Jak się zatem domyślacie wejście na takie show nie będzie tanie a ceny biletów zaczynają się od 500 zł od osoby. W Moulin Rouge występowały takie znane osoby jak: Edith Piaf, Ella Fitzgerald, czy Frank Sinatra.
Ciekawostką jest to, że kankan początkowo nie spotkał się z przychylną opinią wśród odbiorców i był nawet nazywany „tańcem epilektyka”.
Przedstawienia, które miały miejsce w Moulin Rouge były motywem wielu obrazów francuskiego malarza Henriego de Toulouse-Lautreca.
Moulin Rouge- La Goulue Henri de Toulouse-Lautrec. Zdjęcie z internetu.
Nazwę kabaretu wykorzystano w filmach: „Hallo!Szpicbródka” (akcja filmu toczy się w warszawskiej rewii „Czerwony Młyn”) oraz w musicalu z 2001 roku wyreżyserowanym przez Baza Luhrmanna z Ewanem McGregorem i Nicole Kidman, którego akcja toczy się w Moulin Rouge.
W sklepie koło Moulin Rouge zakupiłam naparstek do mojej kolekcji. Przy tej okazji chcialam Was zaprosić na moją fejsbukową, naparstkową stronę. Kliknijcie w zdjęcie i zostaniecie przekierowani do mojego naparstkowego świata.
Adres: 82 Boulevard De Clichy 75018 Paris
Moulin de la Galette, działający młyn z Montmartre
Pierwsze wzmianki o młynie w 18 dzielnicy Paryża pochodzą już z 1622 roku. W zasadzie były tu dwa połączone ze sobą młyny, pierwszy, Blue-Fin powstał w wyżej wymienionym roku, a drugi Le Radet w 1717 roku. Młyny wykorzystywane były nie tylko do mielenia pszenicy, ale także do miażdżenia materiałów potrzebnych w fabrykach. Mielono tu także winorośl.
W 1809 roku młyny zakupiła rodzina Debray, a w 1834 roku pojawia się po raz pierwszy nazwa Moulin de la Galette. W tym własnie roku Debray’owie otworzyli tu knajpę, która cieszyła się dużą popularnością.
Miejsce było popularne wśród artystów, a gościli tu m.in. Auguste Renoira, Pablo Picasso, Vincenta van Gogha, Henri de Toulouse-Lautreca oraz Ramona Casasa. Można było tu skosztować domowego wina, ciasta a nawet odbywały się tu potańcówki, czy występy kabaretów.
Moulin de la Galette był motywem obrazów wielu francuskich malarzy. Budynek uwiecznili na swoich płótnach m.in. Auguste Renoir, Vincent van Gogh, Pablo Picasso, Henri de Toulouse-Lautrec, Maurice Utrillo, Keesa van Dongena, Eugène’a Cicéri, Ramona Casasa, Isaaca Israëlsa i Gena Paula.
Le Moulin de la Galette, 1886 by Vincent Van Gogh (źródło internet)
W chwili obecnej młyn znajduje się w rękach prywatnych i nie jest dostępny dla zwiedzajacych. Jest jednak w pełni wyposażony i gotowy w każdej chwili do uruchomienia. W budynku przylegającym do niego nadal znajduje się restauracja.
W 1982 roku Moulin de la Galette został wpisany na listę zabytków.
Adres: 83 Rue Lepic 75018 Paryż
Nasza przygoda z paryskimi wiatrakami dobiegła końca. Stefan był zadowolony, że odwiedził jednego kuzyna i „podrobionego” krewnego. Chłopak zaliczył kolejny kraj w swoim wiatracznym życiu, a w tym roku czeka go jeszcze jeden zagraniczny tripek 🙂 . Zanim jednak tam się wybierzemy zagości na blogu jeszcze jeden wpis, a będzie on o znanym angielskim wiatraku.
Śledzcie koniecznie podróże Stefana, bo on bardzo się cieszy, kiedy czytacie o jego przeżyciach.
A więcej zdjęć znajdziecie na naszym Instagramie
Odwiedziliście zacnych kuzynów Stefanka. Też miałam ochotę na francuską wycieczkę, ale to, co się tam dzieje bardzo mnie zniechęca. A ty dodałaś swoje odczucia. Liczę, że może się coś tam poprawi. I będzie można zobaczyć ten piękny kraj z bogatą historią. Całusy!
Ula tam będzie coraz gorzej moim zdaniem. Byłam trzeci raz i raczej ostatni. Za każdym razem coraz gorzej 🙁 .
Moje marzenie, żeby zwiedzić Paryż. Może w końcu mi się uda 🙂
Dzień dobry, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do Paryża, wolę inne rejony, pozdrowienia serdeczne!
Paryż to miasto pełne kontrastów, uroku i historii. Twój opis oddaje uczucia wielu podróżników, którzy z miłością podziwiają piękno tego miejsca, ale jednocześnie mogą być zaskoczeni pewnymi aspektami życia codziennego, które różnią się od ich własnych doświadczeń. Twoje opisy podróży i zainteresowanie wiatrakami dodają osobistego uroku Twojemu blogowi. Cieszę się, że Stefan kontynuuje swoje wiatraczne przygody i dzieli się nimi z czytelnikami. To pokazuje, że podróżowanie to nie tylko odwiedzanie popularnych miejsc, ale także odkrywanie ukrytych skarbów i dzielenie się nimi z innymi. Muszę się tam wybrać i zobaczyć to na własne oczy 🙂
Dziękuję Aniu za przemiłe słowa. Wiem, że mój blog może nie być interesujacy dla czytelników, ale zdecydowałam się na taki kontent, ponieważ fascynują mnie te stare budowle i to im chciałam poświęcić moją stronę. Pozdrawiam serdecznie.
Opinie o Paryżu mamy takie same, z tą różnicą, że ja nie doświadczyłam jeszcze tych koedukacyjnych toalet. Ale byłam w Paryżu trzy razy i powiem Ci, że zmiany jakie tam zaszły na przestrzeni lat pomiędzy moimi odwiedzinami były zauważalne gołym okiem, bez wgłębiania się w temat. Wiesz dobrze, że byłam w różnych krajach i miejscach, czasem trochę dzikich, i nie mam złych doświadczeń. Jedynym miejscem gdzie poczułam strach był Paryż właśnie a to przecież o czymś świadczy. Współczuję tylko wszystkim tym, którzy podróż do paryskiej stolicy mają dopiero przed sobą, a w głowie wyobrażenie o romantycznym Paryżu, z dźwiękami skrzypiec i akordeona w tle.
Mój kolega był niedawno w Paryżu i był na kolacji i przedstawieniu w Moulin Rouge, jest zachwycony, opowiem Ci. Ale ceny zabójcze, to fakt.
Widziałam i Moulin Rouge i Moulin de la Galette, ten drugi zupełnie przypadkowo.
Buziaki i uściski, zostało 40 dni.
…już 25 jupiiii
Chciałabym się nie zgodzić, zaprzeczyć, ale niestety masz 100% racji, Marto 🙁 Ja również nie wierzę, że sytuacja ulegnie poprawie – będzie jedynie gorzej, więcej napięć, więcej zamieszek, więcej czyhających niebezpieczeństw, więcej gett… W takich chwilach cieszę się ogromnie, że intensywnie podróżowałam w czasach swojej młodości. Wtedy pod wieloma względami było lepiej – piszę to zdanie nie tylko w kontekście Francji, w której mieszkałam przez krótki czas niecałe dwadzieścia lat temu. Wtedy jednak do Paryża zaglądałam przejazdem, bo mieszkałam na normandzkiej prowincji.
Wspólne toalety – BIG NO. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego tam funkcjonuje. Nie z wielu powodów. Chociażby z uwagi na komfort i bezpieczeństwo.
Paryż jest specyficzny. Bogaty i ciekawy pod względem architektonicznym, ale ludzie go zniszczą. I ja się cieszę, że udało mi się go zwiedzić dawno temu. Teraz jakoś mnie już tam nie ciągnie, choć oczywiście wszystkich zabytków i atrakcji nie widziałam. Żyjemy jednak w nieciekawych czasach 🙁
Taito kochana, gdyby nie moje młodsze dzieci, które chciały zobaczyć Paryż z wieży, to i ja już bym się tam nie wybrała. Starsze widziały 14 lat temu, kiedy młodszych jeszcze nie było. Obowiązek spełniłam i wracać nie zamierzam…jest tyle innych miejsc, które chciałabym zobaczyc, że nie będę się oglądać za siebie. Ściskamy ze Stefanem.