Stevington windmill i naiwna ja

przez | 17 września, 2023

Wracając z sierpniowego urlopu w Paryżu postanowiliśmy zatrzymać się na jedną noc w okolicach Londynu, aby kolejnego dnia zwiedzić majestatyczny Windsor Castle. Mieliśmy na pokładzie pana, który zamki kocha a na dodatek obchodził okrągłe urodziny, więc prezent na tę okoliczność był idealny.

O zamku słyszeliście napewno, tak jak każdy słyszał o brytyjskiej królowej, której pogrzeb był równo rok temu, a sam Windsor Castle był równie często pokazywany w mediach jak sama władczyni.

Jeżeli chcielibyście wybrać się do tego królewskiego zamku, to polecam go równie mocno jak przeczytanie całego mojego dzisiejszego wpisu 😉 .

O tym jak Stevington Windmill zrobił nas w balona

Często przeglądam różne blogi, strony internetowe w poszukiwaniu wiatracznych obiektów. Jako, że mieszkam na dalekiej północy Anglii wszelkie tego typu budynki w swojej okolicy już odwiedziłam, dlatego jeżeli wybieram się na południe kraju…to sami wiecie…no muszę zjechać z głównej drogi. Oczywiście tak było i tym razem. Widziałam go oczyma wyobraźni wystającego z pola usłanego słonecznikami. No tak, bo takie zdjęcia widziałam stamtąd w 2021 roku i naiwnie wierzyłam, że tak będzie i w tym roku.

Zdjęcie znalezione w internecie.

Ja już nawet naobiecywałam Stefanowi piękną sesję z wiatracznym kuzynem wśród tych słoneczników. Niestety pierwszą rzeczą, która psuła nam humory w drodze do Stevington Windmill była pogoda, bo jak te słoneczniki w deszczu będą wyglądać? No nie za ładnie, prawda?

Kiedy dotarliśmy na miejsce opadły mi ręce a Stefan smutno zwiesił śmigi. Po słonecznikach nie było żadnego śladu. I to nie dlatego, że już zdążono je zebrać. W tym roku widocznie ich w ogóle nie posadzono.

Już teraz sama nie wiem co było naszym głównym celem, czy słoneczniki skąpane w słońcu, czy wiatrak skąpany w słonecznikach. Żartuję oczywiście, a obiekt naszego zainteresowania stał sobie dumnie i na nas czekał skąpany w deszczu. Ta niesprzyjająca pogoda jest czasami bardzo pomocna, bo oprócz mnie, Stefana i wiatraka nie ma żywej duszy. Możemy sobie wtedy pochodzić, podotykać, nacieszyć oczy do woli, w spokoju, bez przeszkadzających nam osób. Nie ma wtedy spektakularnych zdjęć, ale czy o to głównie chodzi w podróży?

Stevington Windmill mało znany młyn z Bedforshire

Stevington Windmill położony jest w hrabstwie Bedfordshire, około 60 mil na północ od Londynu. Zbudowany został  w 1770 roku dla piekarza Richarda Poola i jest jedynym kompletnym młynem w hrabstwie. Pomimo tego,  przecietny Bedfordczyk  zapytany o wiatrak Stevington odpowie, że nigdy o nim nie słyszał. Przykre to jest, bo młynarstwo odegrało w życiu człowieka ogromną rolę, a same młyny są dziedzictwem przeszłości. Gdyby nie młyny, człowiek nie miałby chleba.

Stevington Windmill jest młynem pocztowym (o rodzajach młynów mozecie poczytać tu: https://windmillshunter.pl/rodzaje-wiatrakow-2/ ), jego górna drewniana częśc jest ruchoma, a konstrukcja osadzona jest na murowanej podstawie wykonanej z lokalnego wapienia.

Wiatrak działał komercyjnie do 1939 roku, mieląc głównie paszę dla bydła. W 1951 roku został zakupiony przez Radę Hrabstwa Bedfordshire. Był prawdopodobnie jedynym młynem w Wielkiej Brytanii z jednakowymi żaglami pokrytymi płótnem. Żagle zostały wymienione w 2004 roku, niestety reszta maszynerii wymaga renowacji.

 

Czy poczuliśmy ze Stefanem zawód tym miejscem? Absolutnie nie, nie ważne jest, że pogoda nam nie dopisała, nie ważne, że zabrakło słoneczników. Najważniejszy był on-Stevington Windmill i nawet zalany deszczem prezentował się przepięknie, a my przemoczeni wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Adres: 2 Windmill Lane, Stevington, Bedford MK43 7QZ

Śledzcie koniecznie podróże Stefana, bo on bardzo się cieszy, kiedy czytacie o jego przygodach.

A więcej zdjęć znajdziecie na naszym Instagramie 

9 komentarzy do „Stevington windmill i naiwna ja

  1. Ania

    Podróżowanie to nie tylko cele i plany, ale także niespodzianki i zmienne warunki atmosferyczne. Wasza wyprawa do Stevington Windmill może być dowodem na to, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, ale właśnie w takich momentach można doświadczyć prawdziwej magii podróżowania. Mimo deszczu i braku słoneczników, Stevington Windmill pozostaje fascynującym miejscem pełnym historii i dziedzictwa. To wspaniałe, że mogliście zobaczyć go w takiej atmosferze, bez tłumu turystów, ciesząc się spokojem i urokami tego miejsca. To pokazuje, że podróże nie tylko dostarczają pięknych zdjęć, ale także wspaniałych wspomnień i doświadczeń. Pogoda była kapryśna, ale i tak udaliście się w podróż, odkrywając nieznane obszary i dzieląc się swoimi wrażeniami z innymi. To jest esencja podróżowania – odkrywanie, uczenie się i dzielenie się tym, co spotkało was w drodze. Stevington Windmill może być mało znanym miejscem, ale dzięki waszym opisom może stać się bardziej rozpoznawalny i ciekawy dla innych podróżników. 🙂 pozdrawiam serdecznie z deszczowej Norwegii 🙂

    Odpowiedz
  2. Urszula

    Tak, najważniejsze, że wiatraczek był i zadowoleni wróciliście, bo kolejny kuzyn Stefanka odwiedzony. A śmigiełka pewnie mu opadły z nadmiaru angielskiej wilgoci.
    Dzięki, zasyłam wam przytulaski:)))

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Dobrze, że biedak na astmę nie choruje od tej wilgoci (jak ja). Buziaki

      Odpowiedz
  3. Tomek

    Ładnie, a słoneczniki – może uda się znaleźć gdzie indziej, albo może w przyszłym roku? Pozdrowienia serdeczne!

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Właśnie nie znalazłam innych wiatraków w słonecznikach, ale najważniejsze, że sam wiatrak był.

      Odpowiedz
  4. Mo.

    Ej no, Ty jesteś łowczynią wiatraków a nie słoneczników tudzież wiatraków w słonecznikach ale tak to już jest jak się człowiek podekscytuje internetem :). Trawa też jest super bo przecież zamiast niej mogłoby być błoto po kolana, albo w ogóle mogłoby nie być wiatraka :). Albo ulewa taka, że byś tam nie pojechała. A tak to patrz – jeden wiatrak więcej do kolekcji. Buziaki.

    Odpowiedz
  5. Martyna

    Ja również zdenerwowałabym się po przyjeździe, widząc takie zdjęcia w internecie! Jednak z każdej podróży przywozi się mniejsze lub większe, ale wszystkie ciekawe – historie 🙂 To jest na pewno coś, co sprawi, że ten wiatrak zapamiętasz na długo 🙂

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      …i zapewne będę sprawdzała w necie, czy kiedyś jednak nie zakwitną wokół niego słoneczniki 😉 .

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *