Jesienne wieczory będą sprzyjały opisywaniu naszych wiatracznych przygód, które ostatnio odbyliśmy 🙂 . Wprawdzie planuję kilka lokalnych wycieczek, ale nie będą one związane z wiatrakami i nie ma na blogu dla nich miejsca. Otulona kocykiem, popijając gorącą herbatę będę wracać wspomnieniami do moich i Stefana wojaży. Mam w planach też troszkę przeorganizować bloga i poświęcić mu więcej uwagi. Chęci są, ale czy mi ich starczy, to czas pokaże. Dziś zapraszam Was na rozwiązanie zagadki z poprzednich artykułów.
Olandzki kamień
O tym, że Olandia jest wyspą wiatru wiecie już z moich poprzednich wpisów, jednak z czego jest najbardziej znana w Europie? No niestety nie z wiatraków, chociaż te akurat były dla mnie tu najważniejsze. Olandia znana jest z wapienia, który oprócz rolnictwa był głównym źródłem utrzymania na wyspie.
Kamień ten był ważnym towarem w średniowieczu. Statki załadowane wapieniem olandzkim pływały do portów w rejonie Morza Bałtyckiego. Był on używany m.in. do budowy klasztorów i kościołów w Polsce, północnych Niemczech, na Litwie a nawet w katedrze św. Pawła w Londynie znajdziemy ten budulec .
Wapień olandzki powstawał około 500 milionów lat temu i jest dużo starszy niż podobne skały tego typu w Europie. Ma zwartą i twardą strukturę a twardość i odporność na zdzieranie powodują, iż jest to świetny materiał na posadzki, schody, czy płyty nagrobne. Kamień jest łatwy w utrzymaniu i trwały, a z biegiem lat nabiera szlachetności. Wapień obok cegły jest najodpowiedniejszym materiałem budulcowym.
Obróbka wapienia swój rozkwit przeżywała w XVI i XVII wieku. Kamieniarze niemieccy, szwedzcy i flamandzcy pracowali obok siebie przy produkcji detali budowlanych dla zamków królewskich oraz kościołów.
Ślady wydobycia wapienia można znaleźć w całej Olandii, ale najlepiej widać je na północno-zachodnim odcinku wybrzeża. Aż do drugiej połowy XIX wieku wydobywanie i przetwarzanie wapienia było ważnym uzupełnieniem rolnictwa w północnej Olandii. Wydobywanie i sprzedawanie kamienia przypadło mężczyznom. Kobiety zajmowały się cięciem i szlifowaniem kamienia podłogowego. Z biegiem czasu polerowany kamień podłogowy stał się najbardziej poszukiwanym produktem.
Szlifowanie kamienia, było zajęciem cieżkim i czasochłonnym. Od czasów średniowiecza używano prostego urządzenia, które składało się z pionowego, dębowego słupa z wystającym po środku prętem. Kamienie były przymocowane na końcu słupa i ścierały się podczas, gdy woły ciągnęły słup, który obracał się wokół własnej osi. W czasie szorowania na kamienie wylewano piasek i wodę, a podczas tygodnia pracy udawało się wyszlifować najwyżej 100 kamieni.
Jordhamns skurkvarn-nowa technologia
W 1860 roku zaprzestano wykorzystywać wołów przy szlifowaniu kamienia. Nie, nie myślcie sobie, że nastąpił już wtedy bum na niewykorzstywanie zwierząt do cieżkiej pracy. Rzeczywistość była bardziej prozaiczna.
Szlifiarki napędzane siłą wołów zamieniono na takie, które były napędzane wiatrem. Wiatr stał się źródłem energii a wydajność urządzeń dzięki temu wzrosła. Na początku XX wieku na Olandii było około 30 szlifierek napędzanych wiatrem, większość z nich w północnej części wyspy. Pomysłodawcą tego typu wiatraka był żyjący w latach 1825-1895 Olof Peter Nilsson.
Młyn Jordham został wybudowany w 1905 roku, ale już w latach trzydziestych XX wieku czyszczarki napędzane wiatrem zastąpiono maszynami. Od 1947 roku włascicielem wiatraka Jordhamns jest stowarzyszenie Åkerbo Hembygdskrets.
Dostać się do Jordhamns skurkvarn wcale nie jest tak łatwo. Nawigacja prowadziła nas drogami, które finalnie okazywały się drogami ślepymi. Straciliśmy dobre pół godziny, aby dojść do konsensusu, którą drogą powinniśmy jechać i ostatecznie pojechaliśmy na czuja. Chciałam tylko dodać, że była to droga szutrowa, którą naszym wynajętym samochodem jechać nie powinniśmy. No cóż na szczęście obyło się bez uszkodzeń auta, a taki zakazany wiatrak smakuje jeszcze lepiej.
Adres: Skurverket i Jordhamn, 387 70 Löttorp, Szwecja
Tradycyjnie razem ze Stefanem zapraszamy na nasz Instagram oraz do śledzenia naszych dalszych wiatrakowych przygód na wyspie Öland.
Jaka niezwykła ciekawostka! W życiu bym nie zgadła, że to będzie szlifierka. Ale nagrodę dostałam, za którą bardzo, ale to bardzo dziękuję!
Mnóstwo serdeczności Wam zasyłam:)))
Ja również nie miałam pojęcia o czymś takim, zanim trafiłam na Olandię :). Buziaki
Gostei de ver estas belas fotografias.
Um abraço e boa semana.