Majorkańskie wiatraki. Częśc trzecia-Ruta de los molins de Mallorca-Szlak Wiatraczny na Majorce.

przez | 25 lutego, 2024

Może w końcu uda mi się dziś zamknąć 2023 rok na blogu. Ciągle brakuje mi czasu ( a kiedy jest czas, to brak chęci ), ale rozłożyła mnie choroba, więc postanowiłam sama siebie zmotywować i powrócić wspomnieniami do najpiękniejszych doznań minionego roku. Całe szczęście, że prowadzę podróżniczy notes, w którym zapisuję najważniejsze informacje, bo po tylu miesiącach to napewno większość rzeczy umknęłaby mojej pamięci. Niestety w moim wieku to cecha całkiem normalna i powiem więcej, muszę ją zaakceptować.

To był jeden z najcudowniejszych dni podczas naszego krótkiego pobytu na Majorce. Bo jaki może być inny dzień dla miłośnika starych witraków, jak nie ten, w którym odwiedzi się szlak wiatraczny? Te wszystkie majorkańskie plaże, mieściny i widoczki są przepiękne, ale stare młyny dla mnie i Stefana to priorytet. Nawet nie wyobrażacie sobie jak szybko biło moje serce, kiedy rano wstałam i próbowałam sie ogarnać, aby niczego nie zapomnieć. Zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie długi dzień poza hotelem a pogoda miała być wietrzna i kapryśna. Powiem Wam jednak, że Majorka była dla nas łaskawa a Pani Pogoda to moja przyjaciółka od wielu lat. Raz tylko zrobiła focha podczas mojego pobytu w Dublinie, ale to było już dawno temu i wybaczyłam jej ten wybryk. Od tamtej pory podczas moich podróży żyjemy w harmonii i trzymajcie kciuki, aby tak pozostało. Październikowa Majorka jest przepiękna, słońce świeciło cały czas podczas naszego urlopu, ale było nie za gorąco. Idealnie na eksplorwanie wyspy.

https://web.conselldemallorca.cat/es/web/web1/ruta-molinos

Szlak Młynów Majorki powstał w latach 2013-2015, wyniku Europejskiego Projektu Euroregionu Pirenejsko-Śródziemnomorskiego „Els molins, una tra mira”. Na szlaku znajduje się dziewięć wiatraków, mnie i Stefanowi udało się odwiedzić siedem.

1. MOLINO DE SON GORNALS

Młyn ten powstał w drugiej połowie XIX wieku i jest jednym z niewielu wiatraków mącznych na Majorce z ogonem ( znanym jako „fantail” – pisałam na ten temat wielokrotnie na blogu) , który służył do kierowania go w stronę wiatru. Podstawa młyna ma plan sześciokąta, a kamienie szlifierskie znajdują się pośrodku, otoczone zestawem kolumn. Prawdopodobnie funkcjonował do lat trzydziestych XX wieku.

W 2007 roku Rada Miasta Majorki przeprowadziła renowację architektoniczną budynku i całego wyposażenia, niestety z powodów technicznych nie zamontowano nowego fantail.

Z dotarciem do tego wiatraka miałam pewnien problem, ponieważ znajduje się on za prywatnymi posesjami i trzeba niestety przejechać przez czyjeś podwórka. Na szczęście zrobiliśmy to na tyle dyskretnie, że nie zakłóciliśmy spokoju mieszkańców. Wyjeżdżając z młyna, już przy głównej drodze zerwałam dwa granaty z drzewa (nikt ich nie zbierał, bo mnóstwo rozkwaszonych leżało na drodze). Oczywiście dostałam opiernicz od mojej rodziny, ale powiem Wam, że warto było. To były najpyszniejsze granaty jakie jadłam w życiu.

Adres: Carretera Ma 5100 Porreres-Felanitx Km 3.9 07620, Porreres

2. MOLINO D’SOPA na obrzeżach miejscowości Mancor.

Nie wiadomo, kiedy dokładnie wiatrak powstał. Najwcześniejsze informacje, które można znaleść na jego temat to takie, że w 1896 roku waścicielami budynku była rodzina Sopa. Wiadomo również, że w latach dwudziestych XX wieku, wiatrak nadal produkował mąkę, a w 1963 roku został odrestaurowany przy użyciu elementów z innych młynów i otwarty jako restauracja. W 2007 roku piorun zapalił wieżę, natomiast w latach 2012–2013 Rada Majorki odzyskała młyn i odrestaurowała wszystkie maszyny. Restauracja nadal funkcjonuje w tym miejscu, ale wiatrak nie stanowi już jej cześci.

Adres: Autostrada Manacor-Porto Cristo, km 4, 07650, Manacor

3. MOLINO D’EN FARET w miejscoowści Manacor.

Młyn ten pojawił się już na „Planie ikonograficznym” Manacor autorstwa Jeroniego de Berarda w roku 1784 i prawdopodobnie działał do roku 1937. Wieża młyna jest jedną z najwyższych na Majorce posiada pięć poziomów i wysokość około 15 metrów. Osadzony jest na budynku o nieregularnym planie i wysokim na dwa piętra. Od 1969 roku młyn jest własnością Urzędu Miejskiego Manacor. Rada Majorki w 2006 roku odrestaurowała wieżę oraz zainstalowała iglicę i ostrza, natomiast w kolejnych latach wyremontowała podstawę z przeznaczeniem na umieszczenie w nim działu etnologicznego Muzeum Historii miasta.

Adres: Carrer de Riera de Conies, 13, 07500 Manacor

Przez Manacor przejeżdżałam wielokrotnie i chciałam Wam w tym miejscu pokazać drugi młyn, który znajduje się w miasteczku. Nie jest on częścią wiatracznego szlaku, ale umieszczony jest w ciekawym miejscu….bo na skrzyżowaniu. Jeżeli byliście kiedykolwiek w tym rejonie Majorki i przejeżdżaliście przez Manacor, to napewno mieliście okazję zobaczyć ten młyn.

4 i 5 . MONTUIRI.

Montuïri to małe miasteczko w środkowej Majorce, które jest wiatrakowym rajem. Nie miałam jeszcze okazji dotrzeć do La Mancha, ale będąc w Montuïri tak własnie wyobrażam sobie ulicę po której chadzał Don Kichot. Gdzie nie odwrócisz głowy, tam wiatrak. Oczywiście większość z nich podupadła już na zdrowiu, ale kilka jest w całkiem przywoitej kondycji.

Nazwa miejsowości oznacza po łacinie „górskie miasteczko” a symbolem miasta jest osiem wiatraków położonych w dzielnicy Molinar. Wiatraki nie były używane od lat dwudziestych XX wieku a wcześniej produkowały mąkę zbożową i migdałową. Dziś Montuïri jest uważane za jedno z najlepszych miejsc do życia w centrum Majorki.

Pierwszym młynem, który należy do wiatracznego szlaku jest MOLINO DES FRARET. Położony na obrzeżach miasteczka, rozpoczyna wiatraczną przygodę w Montuïri. Jest bramą do wiatracznego raju, oczywiście pod warunkiem, że lubicie stare młyny. Jeżeli nie jesteście ich fanami, to miasteczko i tak Wam sie spodoba. Naprawdę warto tu się udać na leniwy spacer.

Młyn ten powstał prawdopodobnie w XVII wieku, a w 1990 roku został przejęty przez Radę Miasta Montuïri. W latach 1994-1996 został odnowiony w ramach Szkoły Warsztatowej Restauracji Dziedzictwa. Obecnie młyn jest siedzibą Muzeum Archeologicznego Son Fornés.

Adres: Carrer Emili Pou s/n, 07220 Montuïri

Drugim młynem w mieścinie, wpisanym na listę wiatracznego szlaku jest MOLINO DE CAN NOFRE. Został on zbudowany w połowie XVII wieku i przestał działać na początku XX wieku, a dokładnie w 1904 roku.

W 2001 roku przy pomocy Rady Majorki została odrestaurowana wieża, dodane nowe śmigi oraz uzupełniona maszyneria do mielenia zboża.

Adres: Carrer del Molinar, 35, 07230 Montuïri

Zapraszam Was na krótki spacer po wiatracznej ulicy w Montuïri.

I co sądzicie o Montuïri? Warto się Waszym zdaniem zatrzymać tam chociaż na chwilkę?

6. MOLINOS DE CAN MOREY położone na obrzeżach Palmy.

Są to dwa wiatraki wyciągowe zlokalizowane na osiedlu Can Morey, w obszarze Pla de Sant Jordi w Palmie. Obydwa młyny pracują i służą do nawadniania okolicznych pól. Budynki te wraz z odpowiednimi maszynami zostały odrestaurowane przez Consell de Mallorca w 2017 roku.

Mały młyn został zbudowany w 1947 roku na starej studni na kole wodnym.

Duży młyn, położony w pobliżu domów, został zbudowany w latach dwudziestych XX wieku.

Zwróciliście uwagę na podstawy dużego i małego młyna?

Posiadłość Can Morey. 07199 s’Aranjassa, Palma.

7. MOLINO DE CAN JUST położony na obrzeżach Palmy.

Ostatni już młyn na mojej liście wiatracznego szlaku na Majorce służy do wydobywania wody z podłoża. Młyn ten z wieżą na planie kwadratu został zbudowany w latach sześćdziesiątych XX wieku przez dziadka obecnego właściciela. Podobno powstał, bo młyn obok nie dostarczał do sadów wystarczjącej ilości wody. Wraz z budową nowego wiatraka zwiększyła się wilgotność gleby. Wieża i maszyny młyna Can Just zostały odrestaurowane przez Radę Majorki w 2007 roku.

Adres: Sa Casa Blanca, 07199 Palma

Z dziewięciu wiatraków z majorkańskiego szlaku wiatracznego udało nam się zobaczyć siedem i uważam, że to bardzo dobry wynik. Czy jeżeli kiedyś wrócę na Majorkę, to czy będę chciała odwiedzic pozostałe dwa? Nie sądzę, natomiast jestem pewna, że będę chciała zobaczyć inne wiatraki na wyspie.

Stefan wrócił z Majorki wypoczęty, zrelaksowany a teraz czeka grzecznie w szafie na to, co przyniesie 2024 rok.

Zapraszamy ze Stefankiem na nasz Instagram .

19 komentarzy do „Majorkańskie wiatraki. Częśc trzecia-Ruta de los molins de Mallorca-Szlak Wiatraczny na Majorce.

  1. Urszula

    Wiatraki lubię dzięki tobie Marta i dzięki Stefankowi. Fajnie, że rozszerzacie moje horyzonty wiedzy w tej dziedzinie. Może i ja zobaczę niektóre podczas zwiedzania Majorki w maju, bo te Donkichotowe wyglądają wspaniale.
    Pozdrowionka:)))

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Napewno Uleńko zobaczysz je w Palmie 🙂 Stefan machca radośnie śigami do Ciebie 🙂

      Odpowiedz
  2. Ania

    Wiatraczny szlak , super! Twoje osobiste doświadczenia podczas podróży, zwłaszcza do Montuïri, dodają postowi autentyczności. Wspaniale, że dzielisz się nie tylko informacjami o wiatrakach, ale również własnymi przeżyciami, uczuciami i humorystycznymi anegdotami, jak z granatami. Ciekawe zdjęcia i szczegółowe opisy z pewnością inspirują do odkrywania Majorki. Wiedź że jakiś czas temu złapałam się na tym będąc w Hiszpanii rozglądałam się za wiatrakami 🙂 I pomyślałam podrzucę Marcie tipsa 🙂

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      A wiesz Aniu, ze jesteś kolejną osobą, która zaczęła zwracać uwagę na stare wiatraki podczas swoich podróży. Jak mnie to cieszy 🙂

      Odpowiedz
      1. Ania

        Być może 🙂 na Mykonos to pierwsza biegłam do wiatraków 🙂 nie mogłam się napatrzeć na nie. Swietnie się prezentują na tym wzgórzu 🙂

        Odpowiedz
      2. Ania

        Marta melduje ze znalazłam kolejne wiatraki w Barcelonie 🙂 bierz pod uwagę i to hiszpańskie miasto 🙂

        Odpowiedz
        1. MarTaS Autor wpisu

          Aniu, w Barcelonie byłam dawno temu, jeszcze przed erą wiatrakową. Nie sądziłam, że w Barcelonie są wiatraki, zaskoczyłaś mnie. Ja wróciłam wczoraj z podróży do jednej z europejskich stolic, gdzie rónież są wiatraki (nie jest to Paryż) , ale artykuł musi chwilkę na ten temat poczekać. Będziesz coś wspominała o barcelońskich młynach na blogu?

          Odpowiedz
  3. Taita w Irlandii

    Niektóre z nich są naprawdę urocze i „słodkie” 🙂 Wcale się nie dziwię, że na myśl o tym szlaku szybciej biło Ci serce 🙂 Uśmiechnęłam się, kiedy czytałam te Twoje słowa, bo nasunęła mi się na myśl wizja randki i emocji, jakie ona przeważnie wzbudza 😉

    Tak się teraz zaczęłam zastanawiać – jak podchodzi Twoja rodzina do tej Twojej pasji? Bez marudzenia podążają za Tobą szlakiem wiatraków, wspierają Cię, razem z Tobą ekscytują się nimi, omawiają różnice/podobieństwa, etc, czy może wręcz przeciwnie – ciągniesz ich za sobą jak uciekinier z więzienia kulę u nogi? 😉

    Od wielu lat prowadzę swój podróżniczy dziennik (tradycyjny zeszyt w grubej oprawie), zabieram go na każdy wyjazd, czy to krajowy czy zagraniczny, a potem staram się skrupulatnie notować w nim wszystkie swoje przemyślenia, obserwacje, wrażenia i działania. Jest to niesamowicie przydatna rzecz, bo praktycznie nigdy nie tworzę swoich fotorelacji blogowych na bieżąco, dopiero po powrocie do domu. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się, że zabierałam się za nie dopiero po wielu wielu miesiącach. Wtedy właśnie ten dziennik ratował mi życie – przeglądałam wszystkie zdjęcia, aby odświeżyć sobie pamięć, czytałam zapiski i przystępowałam do pisania.

    Uwielbiam granaty, to jedne z moich ulubionych owoców 🙂

    Pozdrawiam Cię serdecznie, Marto 🙂

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Taito rodzina się przyzwyczaiła, chociaż w sumie niegdy nie było z tym większego problemu, że podczas wyjazdów jedziemy zwiedzać wiatraki. Ten blog to cząstka tego co odwiedzamy, bo np. w tym roku byliśmy już w Rovaniemi u Mikołaja a ze względu na temat tego bloga, wpisów z tego wyjazdu tu nie będzie. Nie zawsze motywem przewodnim są wiatraki, dlatego rodzina aż tak bardzo się nie denerwuje na moją pasję 😉 .
      Dziś właśnie z córką jadłyśmy granaty i wspominałyśmy jakie pyszne były na Majorce, te z brytyjskiego marketu już takie nie są. A może są, tylko miejsce w którym je wtedy jadłyśmy, dodało im smaku?

      Odpowiedz
      1. Taita w Irlandii

        O nie, umarłam w środku, kiedy przeczytałam, że jednak nie będzie żadnej relacji z Rovaniemi! A chwilę wcześniej niemal podskoczyłam z radości, kiedy się dowiedziałam o tej podróży.

        Kochana, ale to się nie godzi! Jak tak można? Nie zastanawiałaś się nigdy głębiej nad tymi podróżami niezwiązanymi z wiatrakami, które tak taktujesz po macoszemu? 😉 Może jakiś inny blog? Albo osobna zakładka na tym? Czy po prostu w ogóle nie żal Ci, że „przepadają” i „odchodzą w zapomnienie”?

        No cóż, złamałaś mi serce tą smutną informacją, bo akurat tamte strony leżą w obrębie moich podróżniczych zainteresowań, ale i tak pozdrawiam Cię serdecznie i ślę moc uścisków.

        To, pa (chlip, chlip, ma ktoś chusteczkę?)

        Odpowiedz
        1. MarTaS Autor wpisu

          Ha ha Ha Taito nie mam czasu za bardzo na opisywanie innych podróży. Kiedyś prowadziłam podróżniczego bloga, ale nie ma go już dostępnego w sieci. Dzięki tamtemu blogowi poznałam m.in. Mo z „Trzymając się chmur”, ale to stare czasy, którym zawdzięczam jedną z pięknych przyjaźni. Miałam przez chwilę myśl, aby stworzyć tu jedną z zakłądek pt. „podróże niewiatrakowe”, ale nie starczyło mi zapału 😉 , aby pomysł zrealizować. Buziaki

          Odpowiedz
          1. Taita w Irlandii

            Wybaczam 😉 Doskonale wiem, jak to jest, bo choć obecnie nie narzekam na brak czasu, to jednak zapału i weny zdecydowanie mi brakuje. A bez tego ani rusz! Anyway, gdybyś kiedyś zmieniła zdanie, to wiesz, gdzie mnie szukać 🙂 Zapewniam Cię, że nikt inny nie ucieszy się z tego powodu bardziej ode mnie 🙂

            Odpowiedz
          2. Mo.

            Ojej, teraz ja potrzebuję chusteczkę. Ale co tam, rękaw musi wystarczyć 🙂. Przyjaźń z Tobą to jedna z najpiękniejszych rzeczy jaka mi się w życiu przytrafiła a do naszego ostatniego spotkania wracam we wspomnieniach regularnie. Coraz częściej myślę też o kolejnym, przeważnie patrząc na skarbonkę ha ha ha. Kocham Cię i tęsknię przeokrutnie ❤️. I może Cię kiedyś namówię na to, żeby czasami pojawiały się tutaj inne niż wiatraczne wpisy.

            Odpowiedz
  4. Jula

    Całkiem niedawno trafiłam na propozycję trasy szlakiem wiatraków u mnie w okolicy tutaj na Majorce i mam zamiar w najbliższym czasie wybrać się tam na spacer, to na pewno wtedy opiszę wrażenia na blogu. Bo widzę, że akurat w regionie Pla de Mallorca nie zaznaczyli żadnych wiatraków na tym wiatraczanym szlaku, a muszę Ci powiedzieć, że tutaj też ich mamy sporo. Między innymi na wjeździe do Sineu jest przepiękny odrestaurowany wiatrak, w którym obecnie mieści się restauracja serwująca dania kuchni majorkańskiej. Myślę, że znalazłabyś jeszcze powody, dla których warto wrócić na Majorkę 😉

    Odpowiedz
    1. MarTaS Autor wpisu

      Przejeżdżałam obok tego wiatraka w Sineu i miałam do niego wrócić, ale zabrakło nam czasu. Wiem, ze na Majorce jest jeszcze sporo wiatraków, ktorych nie udało mi się zobaczyć. JEżeli kiedyś wrócę na wyspę, to młyny nie będą już napewno najważniejszym powodem, bo wyspa jest przepiękna i zostało mi mnóstwo rzeczy do zobaczenia na niej.

      Odpowiedz
  5. Mo.

    My z Bombim też myślimy o Tobie na widok każdego wiatraka. Jak widzieliśmy jakiś na Majorce to byliśmy pewni, że tam dotrzesz. A wiatraki bez śmigieł chwytają mnie czymś smutnym za serce…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *