Dawno mnie tu nie było…
…chociaż kilka wpisów „wisi” nieopublikowanych. Są to moje wiatrakowe przemyślenia oraz recenzje dwóch książek, które trafiły w moje ręce podczas kowidowego marazmu . Może się zmobilizuję i dokończę te artykuły…w tym roku 😉 .
Cała ta sytuacja z wirusem spowodowała u mnie pewnego rodzaju podróżnicze wygaszenie, bo ileż razy można jechać i oglądać te same wiatraki. Boris zakazał przemieszczania się poza swoje hrabstwo, straszył nawet jakimiś tam mandatami. Ja natomiast udaję wzorową poddaną Królowej i staram się nie łamać prawa.
Doszło nawet do takiej sytuacji, że posadziłam przydomowym w ogródku truskawki i pomidory, chociaż grzebanie w ziemi nigdy nie było moim marzeniem. Wolę spędzać czas aktywnie, przemieszczając się, odkrywając nowe miejsca, więc dacza za miastem i leżenie w hamaku nigdy nie będzie moim priorytetem.
Nie wspomnę już o stanie psychicznym Stefana, który popadł w depresję, a jego żagle już całkowicie opadły 🙁 . To już był ostatni dzwonek, żeby w końcu ruszyć się z domu.
Lubię wracać tam, gdzie byłam (?)
W okolice miejscowości Cramlington trafiłam już w 2016 roku, kiedy robiłam objazdówkę śladami wiatraków w hrabstwie Northumberland. Byłam wtedy na początku maja i wiatrak prezentował się tak:
Rzepak zaczynał dopiero kwitnąć i bardzo żałowałam, że znalazłam się tu o dwa tygodnie za wcześnie. Postanowiłam wtedy, że kiedyś tu wrócę. Lata mijały, niejeden rzepak zdążył przez te lata przekwitnąć. I w sumie to powinnam być wdzięczna wirusowi, bo dzięki niemu znalazłam się tu ponownie. Gdyby tak nie „szalał”, byłabym tego dnia na 100% w innym miejscu i znowu straciłabym szansę na kąpiel w żółtych kwiatach.
Wiatrak, o którym nie wiem nic
Często tak bywa, że nie mogę w czeluściach internetu znaleźć informacji na temat wiatraków. Czym więcej szukam, tym bardziej się wkurzam, że nie ma nic, żadnego punktu zaczepienia. Tu punkt zaczepienia mam-wiatrak został wybudowany w 1749 roku i ma wyryte inicjały „MW”, co oznacza podobno Matthew White. Niestety osób związanych z tym regionem o takim imieniu i nazwisku znalazłam kilka. Ruiny młyna wskazują, że ma on 3 piętra, jednak najprawdopodobniej wieża była wyższa.
Wszystkie źródła, do których trafiłam podają tylko te informacje, oraz miejsce położenia-700 m na południowy zachód od ronda Plessey Checks:
Żółto mi
W związku z tym, że niewiele mogę napisać na temat Plessey Mill, zapraszam Was na krótką fotorelację z mojego niedzielnego pobytu w rzepakowych polach.
Czy zwróciliście uwagę na zadowoloną minę Stefana? Chłopak wyczochrał się w rzepaku do tego stopnia, że wrócił do domu cały żółty. No cóż, ale skoro rzepak rządzi na Instagramie i Facebooku to i my nie mogliśmy być gorsi, prawda?
Plessey Mill znany również jako Old Windmill
Shotton Ln, Cramlington , NE23 3JU
Tradycyjnie zapraszam tu:
Wygląda bardzo swojsko ten rzepak 🙂
Tak samotnie stoi w tym rzepaku, ale z drugiej strony malowniczo
Rzepakowe pola OMG 🙂 I Wiatraki, czego można chcieć więcej?
Szukam w okolicy Warszawy rzepaków i nic… Piękna sesja zdjęciowa by wyszła!
Ślicznie wyglądasz w tym rzepaku!
Ja z kolei żałuję, że tak długo byłam grzeczna i siedziałam na miejscu, tzn. sama wiesz, że jeśli chodzi o terytorium DE to od dawna jesteśmy przestępcami i nie powstrzymują nas aresztowania, mandaty i zakucie w dyby :). Żałuję tylko, że tak późno „wzięliśmy się” za przekraczanie granic, też zresztą nielegalnie o czym dobrze wiesz ha ha ha.
Mam nadzieję, że w wiadomym temacie będzie już tylko coraz lepiej, nabierzesz wiatru w żagle a Stefan w śmigła :).
Haha jakby nie patrzeć biernie uczestniczyłam w tym przestępstwie 😉