Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni!
Z przymrużeniem oka oczywiście, bo kto by się tam przejmował brakiem skrzydeł w wiatraku. Tym bardziej w wiatraku, który jest już nieczynny. W moich poprzednich postach dotyczących hrabstwa Lincolnshire pokazałam Wam jakie „psikusy” zrobiły mi wiatraki we współudziale Wikipedii. Jak się domyślacie nie był to koniec niespodzianek tego dnia. Podniecona Maud Foster Mill ruszyłam dalej, w poszukiwaniu skrzydlatych wiatraków. Sądziłam, że wyczerpałam już limit fejkowych windmilli tego dnia.
Mount Pleasant Mill-miejsce, gdzie miałam kupić mąkę
W takim oto wiatraczku jak na zdjęciu powyżej miałam kupić mąkę… jak się zapewne domyślacie-nie kupiłam 🙁 .
Mount Pleasant Windmill to czteroskrzydłowy wiatrak, który został zbudowany w 1875 roku na obrzeżach miejscowości Kirton-in-Lindsey. Pierwszym właścicielem był Eric Lansdall. Do 1933 roku pracował zasilany energią wiatrową, później do 1973 roku już przy pomocy silnika. W 1991 roku młyn został odnowiony i produkuje ekologiczną mąkę, którą można kupić w przylegającym do niego sklepie. Takie informacje znajdziecie w internecie i z takich ja korzystałam szykując się na wycieczkę po hrabstwie Lincolnshire.
Po przyjeździe na miejsce zastajemy wiatrak bez skrzydeł, zamknięty sklep i za przeproszeniem pieprznik wokół wiatraka.
Adres:
Mount Pleasant Windmill
6N Cliff RD
Gainsborough
DN21 4NH
Cóż było mówić? Paweł ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
To tak w skrócie o mnie. Wróciłam do samochodu lekko poirytowana i zrezygnowana. Czy dalsza podróż ma sens? To pytanie kotłasiło się w mojej głowie przez kilka minut. Skoro wiatraki na zdjęciach w internecie wyglądają tak dostojnie, a w rzeczywistość jest jednak brutalna, to następne dwa pewnie też będą jakimiś bezskrzydłowcami. Miałam chwilę zwątpienia. Wychodzę jednak z założenia, że lepiej coś zrobić i żałować (czytaj-jechać i przeżyć zawód) niż nie spróbować i żałować później, że jednak zrezygnowałam, poddałam się. Zatem co robię ja? Jadę dalej!
Waltham Mill-wiatrak, który ukoił złamane serce
Szok i niedowierzanie! Jest oto i on: 6-skrzydłowy, wciąż działający wiatrak. Jeden z niewielu tego typu obiektów w Wielkiej Brytanii.
Pierwszy młyn został wybudowany w tym miejscu w 1666 roku, był to oczywiście drewniany koźlak. Zawalił się w 1744 roku, a na jego miejscu postawiono nowy, który spotkał taki sam los w 1873 roku. Obecny wiatrak został wybudowany w 1880 roku, na całe szczęście ma się dobrze i nie podzielił losu swojego ojca, i dziada.
” Nowy”, sześciopiętrowy wiatrak został wybudowany z cegły i pokryty smołą, co miało go chronić przed wiatrem, deszczem i innymi niedogodnymi warunkami atmosferycznymi. Jego żagle początkowo były dwustronne, ale w latach dwudziestych XX wieku zmieniono je na jednostronne. Były one lżejsze i podatne nawet na lekki wiatr.
Do 1962 roku Waltham był jednym z ostatnich wiatraków w Anglii, który był w pełni zasilany wiatrem, jednak już od 1967 roku został napędzany energią elektryczną.
Ponieważ do Lincolnshire trafiłam w okresie szału pandemicznego, wiatrak był oczywiście zamknięty. Od strony głównej bramy nie można było do niego podejść, ponieważ wisiała kartka z informacją, że nie wolno wchodzić na jego teren. Jednak, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle- podeszłam do wiatraczka od tyłu, a tam już żadnych karteczek NO ACCESS nie było 😛 .
Adres:
Waltham Mill
Brigsley Rd
Waltham
Grimsby
Co schabowy ma wspólnego z wiatrakiem
Przypomniało mi się, jak w dawnych czasach, kiedy byłam dzieckiem (a było to bardzo, bardzo dawno temu) mój tata podczas niedzielnego obiadu, zostawiał sobie na koniec kotlet. Zjadał najpierw ziemniaki i surówkę, a schaboszczaka pochłaniał na końcu. Mówił wtedy, że to co najlepsze zostawia sobie na koniec. Ten sam tata kilkanaście lat później (o ironio losu ), został wegetarianinem. Ja w sumie nie o kulinarnych preferencjach taty chciałam tu napisać, ale z tą kotletową historią łączy moje wiatrakowe podróże to, że na koniec każdego wyjazdu staram się zostawić sobie jakiś wyjątkowy kotlecik, to znaczy obiekcik. Tak było oczywiście i tym razem.
Wrawby Mill, czyli wisienka na torcie
Jakoś tak kulinarnie się na koniec zrobiło. No, ależ jak ja się ucieszyłam na widok ostatniego wiatraka. Jaką radość sprawił mi widok skrzydeł, które były na miejscu! Moją radość mogę porównać do tej sprzed 40 lat, kiedy mama kupiła mi loda Calypso, ach ten smak, ta uciecha dla podniebienia 😉 . Wrawby Mill był taką moją uciechą dla obolałego tego dnia serca.
Wrawby to ostatni koźlak w północnej Anglii. Został zbudowany w latach 1760-1790. Pracował do lat czterdziestych XX wieku, a później zaczął popadać w ruinę. W 1965 roku został nabyty i odrestaurowany przez Wrawby Windmill Preservation Society. W 2008 roku zostały przeprowadzone prace konserwatorskie i młyn został otwarty dla turystów.
Spójrzcie na skrzydła. Widzicie, że ma on po dwie pary różnych skrzydeł? Kiedy uda mi się odwiedzić więcej wiatraków z różnymi ich rodzajami, na pewno poświęcę im osobny wpis. Wrawby ma skrzydła, które w języku angielskim nazywają się common i spring.
A oto przed Państwem przepiękny, dostojny w całej swojej okazałości Wrawby Mill 🙂 -mój pierwszy, angielski koźlak.
Adres:
Wrawby Mill
Mill Lane
Brigg
DN20 8SR
Brawo ja, za to, że się nie poddałam i jednak postanowiłam zobaczyć wszystkie wiatraki, które miałam w planach na ten dzień. Bilans tej jednodniowej wycieczki to 4:4. Cztery wiatraki bezskrzydłowe, kontra te, które były w „całości” i które wynagrodziły mi rozczarowanie. Udało mi się zobaczyć 8, 6, 5-skrzydłowe „holendry” i 4-skrzydłowy koźlak. Podsumowując-tego dnia odniosłam mały sukces, no taki sukcesik 😉
Wiatrakowy sukces – faktycznie budowle warte ” grzechu” i odwiedzin . Cudownie, że wciąż dba się o takie perełki.
Niestety nie wszystkie mają takie szczęście 🙁
Ciekawy ten ostatni wiatrak co ma różne skrzydła 🙂
To mój ulubieniec zaraz po Chesterstonie 🙂
Wow! Ten czarny wiatrak naprawdę imponuje! Piękny!
Hej! Muszę Ci powiedzieć, że im dłużej czytam Twojego bloga, tym bardziej podoba mi się Twój dystans do pisania o wiatrakach. ? I jakoś tak coraz bardziej czuję się związana z wiatrakami. Jak jakiś zobaczę, na pewno pomyślę o Tobie! Czy w planach masz również wiatraki z innych stron świata? Masz jakieś wymarzone?
O innych stronach świata narazie nie myślę, jest to poza moim zasięgiem. Natomiast europejskie jak najbardziej, przede wszystkim te od Don Kichota haha
Ładny ten Twój schabowy 😉 A tak na poważnie, to na poczatku pomyślałam sobie – ale śliczne czarne młyny, chyba takie są najładniejsze – i co? No i zobaczyłam wisienkę na torcie. Piękny.
btw. też najlepsze kąski zostawiam na koniec. 😀
Ojj ładny, ładny, taki dopieszczony hahah